tym razem zabiera mnie Wojtek i Aneta w drodze powrotnej na wyspy...
on wygadany miesozerca :P, autostopowicz i pasjonat wspinaczki;
ona skromna i cicha po zootechnice we Wroclawiu.
przemila parka i az serce boli, ze takich ludzi podbieraja nam inne kraje
wysadzaja mnie przed Chemnitz, na parkingu na ktorym przyjdzie mi spedzic wiele godzin w zwiazku z zakazem poruszania sie ciezarowek po drogach Niemiec i Francji...
swieto i niechec do zabierania z tego miejsca autostopowiczow przez cywili doprowadzila, ze po dlugim oczekiwaniu zaprosil mnie do swojej kabiny Eduardo. Hiszpan o spokojnym usposobieniu i sercu na dloni...
tym oto sposobem przejechalem swoje pierwsze kilometry rasowym TIR-em
czy jestem juz autostopowiczem ?!?
oj napewno nie
jeszcze tyle rzeczy przedemna, a najblizsza juz w Nürnberg