tyle czasu zabralo mi zlapanie pierwszego w zyciu stopa...
Krzysiek z Zielonej Gory, jadac z Gdanska, zabral mnie i wysadzil dopiero w Poznaniu w okolicach Malty... bylo o czym pogadac bo on sam byl w wojsku i gdy wpadlismy na wspolny temat to sypal jak z rekawa opowiadami z jednostek...
... a bylo ich wiele - rownie ciekawych co zabawnych
w Poznaniu, chociaz bylem troche po czasie to przy uprzejmosci Pani z dziekanatu (sic!) zalatwilem wszystkie sprawy i moglem ruszac dalej w droge
... szczescie dopisywalo dalej i po 10 min znalazlem sie w samochodzie jednego z przyjaciol, ktorzy byli przedstawicielami jednej z Wroclawskich firm.
przy wielkiej pomocy uda mi sie spedzic noc w poldzikim otoczeniu wroclawskiego Biskupina.